Styczniowe wywiady
Dodane przez koko dnia 03 Feb 2012
Skomentuj!
(0)
W styczniu dziewczyny udzieliły kilku wywiadów. Poniżej możecie przeczytać tłumaczenia wywiadów dla Russian Report udzielonego przez Lenę, MK.ru przez Julię, a także podsumowanie najważniejszych informacji z wywiadu dla Argumentów i Faktów, którego również udzieliła czarnowłosa połówka t.A.T.u..



Argumentu i Fakty:

- Premiera drugiego singla, przy którego powstawaniu brał udział Sergey Galoyan, przewidziana jest na wiosnę. Miesiące, które wchodzą w grę to kwiecień i maj;
- Pomysł na duet wyszedł bezpośrednio od Dimy Bilana już dwa lata temu;
- Poza współpracą z Bilanem, Julia chciałaby także zaśpiewać z Timatim i Sergeyem Lazarevem;
- Fani nie mają co liczyć na to, że Stand Up pojawi się na albumie. W planach nie ma także wypuszczenia piosenki jako dodatku. To samo tyczy się Simple Motions, o które od wielu lat proszą fani;
- Bardzo prawdopodobnym jest trasa po Rosji. Co więcej, pod uwagę brana jest także Ukraina.


MK.ru:

MK – Plotka głosi, że zaśpiewasz z Dimą Bilanem podczas nadchodzącej Eurowizji. Czy to prawda?
Julia – Szczerze mówiąc, braliśmy to pod uwagę, ale teraz tylko o tym rozmawiamy i nie jest pewne czy tak się stanie.

MK – Gdzie podziewałaś się przez te wszystkie lata?
Julia – t.A.T.u. zawiesiło działalność w 2008 roku. Pracowałyśmy bardzo ciężko, dawałyśmy dużo koncertów. W pewnym momencie uznałam, że po prostu chcę pobyć w domu z moją rodziną, a teraz mogę to robić. Urodziłam syna, uspokoiłam się by mieć czas dla moich dzieci. Musiałam się trochę zmienić, a to zajęło trochę czasu. Zmieniłam charakter, a publiczność chciała czegoś nowego. Wszyscy rozumieli, że obie potrzebujemy zmiany, musimy iść do przodu. Wtedy zdecydowałyśmy się na solowe projekty.

MK – Co czułaś oglądając klip Leny, w którym obie jesteście grzebane?
Julia – Nic, byłam absolutnie spokojna.

MK – Ostrzegła, że ma zamiar Cię pogrzebać?
Julia - Nie, nie musimy ostrzegać się nawzajem. Każdy ma kreatywny nastrój. Najwyraźniej jej był iście grobowy. Nikogo nie winię.

MK – Rozmawiacie ze sobą?
Julia – Rzadko się komunikujemy.

MK – W 2010 ogłoszono, że rozpoczynasz karierę solową. Co od tego czasu zostało zrobione?
Julia - W 2010 pojechałam do Stanów Zjednoczonych, próbowałam kilku rzeczy, szukałam czegoś do roboty, nagrałam kilka piosenek. Niektóre lubiłam, inne nie, ale jeszcze nie nagrałam albumu. Chodziło o szukanie nowego image’u. Niedawno zaoferowano mi kontrakt w Rosji. Razem ze starymi partnerami z czasów t.A.T.u. postanowiliśmy w to wejść i zaczęliśmy pracę. Mam całkowicie nowy zespół, nowych muzyków – wszystko jest nowe! Sądzę, że kiedy zaczynasz solowy projekt, musisz naprawdę zacząć od fundamentów by stworzyć cos kompletnie nowego. I mam to, nie licząc współpracy z Sergeyem Galoyanem, który napisał Ya Soshla S Uma i Nas Ne Dogonyat.

MK – Mówisz że szukałaś nowego image’u. Odnalazłaś go?
Julia - Tak, ale w pierwszym singlu – Sdvinu Mir – użyliśmy echa przeszłości. Mieliśmy pomysł żeby pozwolić ekipie zrobić coś tatuszkowego. Zajęło mi trzy lata zanim wróciłam i musiałam sobie przypomnieć od czego zaczęłam. Teraz rozpoczynamy współpracę z Sergeyem nad albumem, który będzie zupełnie inny. Wkrótce sami się przekonacie.

MK - W teledysku do Sdvinu Mir nadal kontynuujesz flirt z tzw. “różowym” tematem. W postacie fantazji namiętnie całujesz się z dziewczyną. To haczyk na starych fanów t.A.T.u.?
Julia - Sama napisałam scenariusz do teledysku. Lubię mężczyzn i kobiety. Nawet mój obecny partner Vadim potwierdził, że widział o moich historiach z dziewczynami. Dla mnie, to powracający temat. Jakiś czas temu miałam przyjaciółkę, którą „lubiłam”… To nie są nawet echa przeszłości – to jest moje życie.

MK – To prawda czy PR?
Julia - Prawda!

MK – Wasze głosy, Twój i Leny, zawsze kojarzone są z t.A.T.u., a teraz kiedy śpiewacie osobno, nadal wykonujecie piosenki t.A.T.u.. Czy to jakaś pułapka?
Julia - Nie, to normalne. Fani t.A.T.u. będą wymagać tych piosenek podczas koncertów. Moja setlista to w 60% t.A.T.u., bo fani za pomocą portali społecznościowych proszą żebym śpiewała te piosenki. Z drugiej strony, dlaczego miałabym sobie podarować ich śpiewanie? One już stały się klasykami swojego gatunku, a klasyka niegdy nie umiera. Widzimy to cały czas: Pugacheva i Rotaru, Baskov i Kirkorov.

MK - Która z Was zachowała prawa do wykonywania piosenek t.A.T.u.?
Julia - Obie. Nie ma w nas niechęci, aby rozdzierać piosenki między siebie. Ludzie robią covery t.A.T.u.. Te piosenki są popularne i ludzie chcą je śpiewać więc dlaczego miałybyśmy podstawiać im nogę? Miesiąc temu All The Things She Said znowu pojawiło się na londyńskiej liście przebojów. Przypisujemy to temu, że Lena i ja wydałyśmy teledyski i znowu stałyśmy się widoczne.

MK - Czasami zespoły, które zawieszają działalność wracają by zagrać razem podczas wielkich festiwali oraz innych wydarzeń. Zrobiłybyście to?
Julia - Sądzę, że nie wróciłybyśmy tylko dla pieniędzy. Dla nas relacja i zrozumienie są o wiele ważniejsze niż honorarium. Gdyby tak było, wyszłybyśmy na scenę, ja stałabym po jednej stronie, a Lena po drugiej. To nie miałoby sensu. Poza tym, nie powinnyśmy mówić teraz o powrocie, bo dopiero co zaczęłyśmy projekty solowe i na nich właśnie powinnyśmy się skupić. By były tak dobre jak t.A.T.u. albo na tyle lepsze na ile to możliwe. Nie mam nic przeciwko spotkaniu z Leną, nie ma między nami urazy. Nigdy źle jej nie życzyłam.

MK - Będziesz eksperymentować ze swoim wyglądem? Wszyscy nadal pamiętają jak Twoje usta nagle się zmieniły.
Julia - Zrobiłam sobie praktycznie wszystko co można było i nie będę zaprzeczać. (uśmiecha się) Lubię eksperymentować, ale w przyszłości chcę skupić się na zdrowiu.

MK – Jakie są Twoje plany na 2012 rok?
Julia - Nagrać album i może wydać go jesienią. Jeżeli będziemy ciężko pracować to w pół roku zrobimy niezły materiał. Chcę wydać teledysk, dać świetny występ. Chcę wrócić.





Russian Report

Duet dwóch moskiewskich uczennic, Julii Volkovej i Leny Katiny, osiągnął największy sukces w historii rosyjskiego show-businessu. Jednakże dwa lata temu ogłoszono zawieszenie działalności i grupa od razu odeszła w zapomnienie. Julia i Lena już nie są „Tatuszkami”, obrały osobne ścieżki i w bolączce próbują nauczyć się jak żyć poza blaskiem glorii i chwały. Lena Katina czasami wraca do Moskwy ze Stanów Zjednoczonych – miejsca które teraz chce podbić własnymi siłami. Podczas jednej z takich wizyt, korespondentka Russian Report, udała się z nią na spacer w pobliżu jej szkoły, miała okazję spojrzeć na świat jej oczyma i ostatecznie ucieszyła się że ma własne.

Lena Katina

Lena urodziła się 4 października 1984 roku w Moskwie. Zasłynęła jako wokalistka znanego i kontrowersyjnego duetu t.A.T.u. – pierwszego i jedynego rosyjskiego zespołu, któremu udało się osiągnąć ogólnoświatowy sukces. W marcu 2011, zespół wypuścił swój ostatni album - Waste Management Remixes. Obie wokalistki ogłosiły rozpoczęcie prac nad solowymi projektami i po raz kolejny dały do zrozumienia prasie, że lesbijska opowieść o miłości była jedynie zagraniem marketingowym wymyślonym przez producenta Ivana Shapovalova. W sierpniu, Lena wydała swojego pierwszego singla pt. Never Forget na terenie Rosji, a także Ameryki Łacińskiej. Teraz ma swój własny zespół, na koncie trzy solowe koncerty w Stanach Zjednoczonych oraz jeszcze nieukończone negocjacje z wytwórniami odnośnie wydania debiutanckiego albumu.

Szkoła

- Wciąż zdarza mi się śnić o tej szkole, tym domu, tej okolicy.
Pada. Jest niedziela. Puste szkolne boisko. Drzwi do szkoły są zamknięte. Lena rozkłada parasol w kolorowe paski.
- W czasie zimy, chłopcy rzucali tutaj śnieżkami w dziewczyny. Wychodzisz ze szkoły i nagle bum, bum bum. Kiedy ja wychodziłam mówili „Cicho! Katina idzie!” Przyjaźniłam się z nimi. Zawsze miałam przy sobie zapasowe pióro, długopis… Wpisywałam im się do pamiętników.
Do tej pory zamknięte drzwi do szkoły otwierają się, a zza nich wychodzi ochroniarz.
- Szkoła jest dzisiaj zamknięta. Nie możecie tutaj przebywać. Przyjdźcie w poniedziałek.
- Czy Galina Alexeiva nadal jest dyrektorką? - pyta Lena.
- Nie, – odpowiada ochroniarz po czym wyprasza Lenę z boiska.
- Ochroniarze wciąż się zmieniają, - wyjaśnia Lena. - Nie znają absolwentów.

W cienkim płaszczu i butach z płaską podeszwą, Lena wygląda jak przeciętna dziewczyna z Moskwy. Do momentu, w którym nie przyjrzysz się uważniej. Ochroniarz mógł zobaczyć w niej gwiazdę niegdyś popularnej grupy, ale nie zobaczył.
- W jedenastej klasie wydałyśmy teledysk. Zebraliśmy się w audytorium i pokazałyśmy go całej szkole.
- Jak poszło?
- Cóżâ€¦ Zostałam gwiazdą. Uczniowie z niższych klas zaczęli do mnie podchodzić i mówić „Lena, możemy sobie z Tobą zrobić zdjęcie?”
- Ludzie Ci zazdrościli? - pytam. Powoli zagłębiamy się w okolicę pełną wysokich budynków.
- Nigdy nie lubiłam osób z mojej klasy.
- Też bym nie lubiła dziewczyny, która pisała w zeszytach chłopaków.
- A co w tym takiego? Ktoś pytał cicho „Pozwól mi odpisać swoje zadanie domowe”, a oni mówili „Nie możesz sam sobie zrobić?”

- Teraz mieszkasz w Rosji tylko połowicznie. Czy śledzisz rozwój kraju?
Przechodzimy przez kałuże niedaleko domu, w którym niegdyś mieszkała Lena.
- Nie, mieszkam w innym kraju i staram się nie dociekać. Chociaż to smutne – taki silny kraj, a mimo to zmienił się… Sama nie wiem w co.
- Silny w jakim sensie? - pytam jej pleców. Dosłownie. Lena jest w pośpiechu. Trzy lata temu również przeprowadzałam z nią wywiad. W tamtym czasie t.A.T.u. było bardzo popularne. Teraz rozmowa się nie klei. Może przez deszcz.
- Po pierwsze, w sensie ogromnego terytorium, - odpowiada. - Po drugie, ludzie mają silny charakter. Wiedzą jak się zebrać… I pokonać wszystkich. Chcę w to wierzyć.

Ulica

Podwórko w jakim się znalazłyśmy jest mokre i beznadziejne. Szare budynki z balkonami różnej wielkości, za którymi spokojnie „gotuje się” życie przeciętnego mieszkańca Moskwy.
- Prawdopodobnie ładnie jest tu tylko latem kiedy świeci słońce, a drzewa są zielone, - stwierdzam.
- W Moskwie? - Lena zwraca się w moim kierunku.
- Na tym podwórku. Na tej ulicy.
- Nie! Dla mnie zawsze jest tu ładnie! - obraca się, a wiatr zjada jej ostatnie słowa.

Zatrzymujemy się przy domu o numerze sześć.
- Mieszkała tutaj moja przyjaciółka. Zwykłam pukać w szybę i pytać ją czy nie wyszłaby gdzieś. Potem wyjechałam w trasę i wróciłam do już dużego apartamentu. Wszystko wydawało się nieznane, - Lena omija kałuże rozkładając przy tym ręce żeby utrzymać równowagę.
- Na tej ławce zawsze siedziałyśmy i „protestowałyśmy”, - zatrzymuje się przed całkiem zwyczajną ławką. - Piłyśmy Colę, jadłyśmy chipsy cebulowo-śmietakowe. W podwórzu chłopcy i dziewczyny upijali się, a my mówiłyśmy „Nie będziemy pić piwa!”
- Dlaczego „protestowałyście”?
- Nie wiem. Tak po prostu.

Lena proponuje abyśmy poszły na boisko szkolne. Zawracamy w tym kierunku. Deszcz zmienia się w małe krople, ale nie przestaje padać. Obok nas przechadzają się piesi – rzadki widok w taką pogodę. Przemknęli nam przed oczami, ale nie zatrzymali się. Wydaje się że okolica rozpozna teraz nie tylko Lenę Katinę z t.A.T.u., ale nawet Leną która kiedyś tutaj mieszkała.
- W Nowy Rok Julia zawsze przychodziła do mnie. Zostawała na kilka dni w moim domu, potem ja zostawałam u niej. Raz poszłyśmy na spacer niedaleko szkoły. Już było po 12 kiedy dotarłyśmy na miejsce gdzie znajdowała się scena i spory tłum. Nagle puszczono „Ya Soshla S Uma”. Ogarnęła nas dzika radość. Klip miał swoją premierę dopiero jesienią więc jeszcze nikt nas nie znał. Wbiegłyśmy na scenę i zaczęłyśmy śpiewać z playbacku.
- Co zrobili ludzie?
- Nic.
- t.A.T.u. już nie istnieje?
- Przestałyśmy istnieć. Musimy iść do przodu. Byłyśmy zmęczone sobą i t.A.T.u..
- I jak idzie do tej pory? Oddaliłyście się od siebie? - Lena która do tej pory była przede mną zatrzymała się i odwróciła w moim kierunku.
- Tak, sądzę że tak, - mówi cicho spod parasola. - Przynajmniej mogę powiedzieć sobie: oddaliłam się wystarczająco.
- I co zrobiłaś?
- Cóżâ€¦ Solowy projekt, - uśmiecha się.
- Prasa milczała o Tobie w ciągu ostatnich kilku lat, - mówię i ostrożnie przyglądam się Lenie. Mała i czerwona. Ma w 100% rosyjską twarz. Nie dodaję, że prasa rozpisywała się o Julii, a Lena pozostała w cieniu. Dlaczego? Nie mogła wydostać się z tego cienia czy dobrowolnie się w nim znalazła?
- Może dlatego że nie wychodzę, nie bywam tu i tam, - mówi.
- Dlaczego?
- Nie lubię tego, proste. Przy okazji, kiedyś była tutaj huśtawka, - zatrzymuje się na placu zabaw. -Pewna dziewczyna zrzuciła mnie z niej. Moja przyjaciółka ostrzegła mnie, że zbliża się chłopak którego lubiłam i… udałam że zemdlałam. Miałam jakieś pięć lat.
- I co? Podziałało?
- Nie, miał to gdzieś. Chciałam żeby podszedł, podniósł mnie i pokazał że się przejmuje, ale tego nie zrobił.

- Jak podoba Ci się w Los Angeles?
- Bardzo mi się podoba.
- Amerykanie z ich sztucznymi uśmiechami, - przewracam oczami.
- To anty-amerykańska propaganda, zwykła gra polityczna. Podjudzanie do nienawiści wobec Amerykanów jest głupie. Osobiście wolę sztuczny uśmiech niż wyzwiska w sklepie.
- Robią tak w Moskwie?
- Cały czas spotykam się z opryskliwością.
- Twoja sława Cię nie ochrania?
- Powinno być tak, że każdy jest ochraniany przed opryskliwością, niegrzecznym zachowaniem. Czym ja się różnię? Tylko tym że byłam w telewizji.
- Myślałam że kasjerzy i hydraulicy lubią interakcje z celebrytami.
- Jeśli ich rozpoznają. Jestem całkowicie nierozpoznawalna i zachowuję się jak zwykła osoba. Tak, czasami zdaję sobie sprawę że jeżeli się nie pokażę i nie pokażę kim jestem to… Tak, czasami muszę użyć gestu (prawdopodobnie chodzi o środkowy palec – przyp. tłum.), ale nie lubię tego.
- Dlaczego Cię nie rozpoznają? Ze względu na przepaść pomiędzy Twoim wizerunkiem scenicznym, a tym jak wyglądasz na co dzień?
- Gdy jestem na scenie, mam na sobie makijaż i loki. Na co dzień nie mam makijażu i chodzę w kucyku.

Moskwa

Ulica przy której znajduje się szkoła Leny otwiera wrota do przeszłości. Przedrewolucyjne dwupiętrowe budynki w wesołych kolorach – różowym, żółtym, niebieskim – ściśnięte razem. Deptak. Jednakże tak samo jak zniknął deszcz zniknęli także spacerowicze. Ze studzienek kanalizacyjnych wydobywa się mgiełka.
- Uwielbiam tę ulicę, – mówi Lena. - Te domy są takie małe, takie pełne kolorów. Od razu przypominają mi się stare czasy kiedy te domy należały do rodzin o szlacheckim pochodzeniu.
Ulica szkolna – kawałek przedrewolucyjnej Moskwy. Pojawiła się przed Borisem Godunowem i wcześniej była znana jako Telezhnaya. Uważana za skansen.
- Myślisz że Moskwa to kobieta czy mężczyzna? – zapytałam Leny.
- To i to. Są budynki, które pod względem architektonicznym są kobiece, ale jednak są takie które mają w sobie coś z męstwa – szorstkość. Zwłaszcza te współczesne budynki. Zbudowane bez duszy, szklane, nieinteresujące, nudne, smutne, szare, - Lena zatrzymała się by zastanowić się nad kolejnym epitetem, ale żaden nie przyszedł jej do głowy więc milczy.

- Przychodzisz i odchodzisz. Czy Moskwa się zmienia?
- Dla mnie nie. Moskwa to nie tylko moje miasto. To mój domu. Jestem z Moskwy, ale nie chodzę tam gdzie większość, nie jeżdżę metrem. Przebywam tylko w miejscach, które znam z ludźmi których znam. Być może dla ludzi, którzy dopiero przyjechali do Moskwy, wydaje się ona bardzo agresywnym miastem. Nawet złym.
- Czujesz złość Moskwy?
- Tak, bardzo wyraźnie. Zwłaszcza podczas lotu do Los Angeles. Moskwa jest jak Nowy Jork – równie dynamiczna metropolia, centrum biznesowe z przepychającymi się, gnającymi gdzieś przechodniami. W Los Angeles panuje atmosfera relaksu, świeci słońce, są palmy i czujesz się dobrze. Tam zawsze jestem w pozytywnym nastroju. Przyjeżdżam tutaj – śnieg, deszcze, już na lotnisku ludzie komunikują się z Tobą w całkowicie inny sposób „Połóż to tak! Co? To aż takie trudne?”
- Jak sądzisz, czemu tak jest?
- Takie jest życie.
- Jakie? Sklepy są pełne produktów. Moskwa nie ma najniższych dochodów.
- Jak można wyżyć z 20.000 rubli (w przybliżeniu 2150PLN – przyp.tłum.)? Oczywiście że ludzie są rozgoryczeni. Cali w nerwach, spóźnieni, stoją w korkach, trąbią. Denerwuję się w Moskwie. Jednakże jako dziecko zostałam zainspirowana, urodziłam się by być szczęśliwą. I tak właśnie jest – jestem absolutnie szczęśliwa.
- Czy to możliwe? Być szczęśliwą w tym momencie?
- Oczywiście że tak. Teraz jestem bardzo szczęśliwa. To stan wewnętrzny, którego nie można zmierzyć w pieniądzach czy ilości ubrań.
- Zatem w czym?
- Miłości. Szczęście jest w Tobie. Nie staniesz się szczęśliwym człowiekiem z dnia na dzień, bo na głowę spadnie Ci milion dolarów.
- Pieniądze już nie spadają Ci na głowę?
- Nie, ale mam się dobrze. Kiedyś kupowałam drogie buty. Teraz nadal to robię, ale rzadziej.
- Chcesz znowu zarabiać wielkie pieniądze?
- Oczywiście, dlaczego nie? Jednakże, nie jest to główne zadanie.

Nienawiść

Oddalamy się od szkoły i wracamy na stare podwórko Lenina. Lena zatrzymała się w bramie.
- Czasami zdarzyło mi się śnić, że przychodziłam do drzwi tego starego domu i nie znałam kodu. I jak w takim momencie wrócić do domu?
- Czy to jakiś żal z dzieciństwa?
- Nie wiem. Czasami drzewo to tylko drzewo, ale ja lubię te domy, nawet pięciopiętrowe. Budowali je, a potem była ogromna radość kiedy przydzielono nam mieszkanie. Moja mama mieszkała w mieszkaniu komunalnym do szesnastych urodzin, do momentu w którym przeprowadziła się tutaj. Urodziłam się tutaj. Sądzę że wszystko co się wydarzyło, łącznie z budową tych budynków to nasza historia, która ma w sobie zarówno pozytywne jak i negatywne strony.

- Śpiewasz po angielsku. Rosja nie jest już Twoim celem?
- Moim celem jest podbicie świata, – powiedziała, ale zamilkła w momencie w którym zobaczyła jak moje brwi się uniosły.
Przed nią było wielu rosyjskich wokalistów, którzy bezskutecznie próbowali odnieść sukces na świecie. Udało się tylko t.A.T.u., ale zespół już nie istnieje.
- Już raz Ci się udało, ale nie zrobiłaś tego w „zwykły” sposób i ten czynnik przyciągał uwagę. A teraz… Co masz w sobie takiego co pomoże Ci podbić świat ponownie?
- Po pierwsze, mam niecodzienną przeszłość, – powiedziała skromnie i nieskromnie zarazem. – Przeszłość jest ważnym fundamentem w budowie kariery.
- A może po prostu byłyście dwoma królikami doświadczalnymi, w rękach producenta?
- Właściwie to byłyśmy aktorkami. Moim zdaniem, całkiem dobrymi. Byłyśmy przepojone ideą i chciałyśmy przekazać obraz tego „problemu”. „Problemu” bliskiego nie tylko nam, ale wielu młodym ludziom. Ivan wpadł na świetne PR-owe posunięcie.
- Ten „problem” o którym śpiewałyście był Wam bliski?
- Był bliski Julii.
- A Tobie?
- Po prostu dołączyłam do tego obrazka. To producent przedstawił nam ten temat.
- Czy kiedykolwiek tego żałowałaś?
- Wiele o tym myślałam i doszłam do wniosku, że wszystko co się stało wyszło na dobre. Nie ważne ile razy mówiłam na ten temat, te lata były cudowne.
- „Wszystko co się stało wyszło na dobre.” Wszystko można usprawiedliwić tymi słowami.
- Nie zrobiłyśmy nic takiego. Nikogo nie zabiłyśmy, nikogo nie uraziłyśmy.
- Ale to była wielka medialna kampania.
- A ile pomogła! „Gdyby nie Wy, popełniłabym samobójstwo”, dostawałyśmy wiele listów ze słowami wdzięczności za nagłośnienie tematu, za mówienie o nim publicznie! – powiedziała Lena. W każdej swojej wypowiedzi unika nazywania tematu po imieniu, choć mało prawdopodobne by robiła to celowo. – To jest nasz świat, nasze życie, żyjemy w tym stuleciu. Dlaczego mielibyśmy potępiać ludzi za to, że kochają? Byłyśmy przeciwko wojnie. Czy to źle? Moim zdaniem to bardzo szlachetny cel.
- Jaki stosunek miałyście wobec wojny?
- Ivan od samego początku chciał trzymać się antywojennego przesłania. Chciał żeby na scenę wyszła dziewczynka i zaśpiewała piosenkę o wojnie. Napisałam wzruszającą piosenkę Jugosławia. I… moja babcia miała przyjaciela, niech spoczywa w pokoju, on słuchając tej piosenki i płakał.
- Sądzisz że piosenka śpiewana przez małe dziewczynki jest w stanie powstrzymać tak globalną działalność jaką jest wojna?
- Nie wiem, sądzę że nie… Ale oni, nawet jeżeli tylko zapłaczą, to może zamiast następnym razem strzelić, zastanowią się dwa razy.

Miłość

Stoimy w bramie, wokół nas strumienie padającego deszczu. Jakiś chłopak z dziewczyną również schronili się w tym miejscu. Przyglądali się Lenie i cicho rozmawiali. Lena poszła do samochodu.
- Przepraszam, – pyta mnie młody człowiek. – Czy to ta dziewczyna z t.A.T.u.?
- Tak, – odpowiadam.
Spogląda wątpliwym wzrokiem na Lenę.
- Żartujesz, to nie ona.
- Nie żartuję, – odpowiadam, a on oddala się kręcąc głową z niedowierzaniem.
- Mówi że to ona, ale nie wydaje mi się.

Lena ogrzewa się w samochodzie.
- O czym teraz śpiewasz?
- O miłości.
- Dla…?
- Wszystkich. Po prostu wszystkich. Poruszam wiele tematów. Są one związane wyłącznie z osobistymi doświadczeniami. Stars are internally drawing the lines of the future, humans are desperately running and fighting for love. Planets revolving and tracing a path of perfection. Humans are desperately running and fighting the love.
- Musimy o to wszystko walczyć? Czy miłość i życie nie są nam dane w chwili narodzin?
- To złudzenie, że nie powinniśmy walczyć. Jedziesz do innego kraju i widzisz jego plusy, a kiedy zaczynasz tam mieszkać, dostrzegasz różnego rodzaju niedociągnięcia. To raj, na pewno, życie jest dobre. Wierzę w to.
- Czy w Los Angeles jest trudno?
- Potrzeba przebicia, a ja po prostu chcę występować, – powiedziała to w sposób jakby mówiła „Chcę oddychać”. – Całe życie to potyczka. Idziesz do studia i walczysz o to by piosenka dobrze brzmiała. Walczysz o słowa, melodię. Jednakże o miłość walczyć nie muszę. Musimy walczyć żeby ją utrzymać – to jest bardzo trudne.
- Musiałaś kiedyś walczyć o miłość Moskwy?
- Miłość w Moskwie związana jest dla mnie z osobistym szczęściem. Jeśli pogoda jest dobra, nawet taka jak teraz, deszczowa. Kocham jesień, urodziłam się jesienią. Wtedy po prostu siedzisz w domu i patrzysz na krople spływające po szybie. I jest świetnie. Spokojnie, miło. Czasami masz problemy, stoisz w korku, spóźniony na bardzo ważne spotkanie i wtedy doświadczasz całkowity brak tej miłości.

- Kiedy występowałaś z Julią, to ona odgrywała rolę tej złej dziewczynki, a Ty – dobrej, – zadaję pytanie, które wykorzystuje dobry nastrój Leny i może sprawić by poczuła niechęć wobec Moskwy. – Można by powiedzieć, że Julia zajdzie daleko, a Ty nie.
- Prawdopodobnie tak, – Lena spogląda przez szybę. – Z nikim nie konkuruję, po prostu robię to co kocham. Mój image tak się ukształtował jak sądzę…
- Może po prostu dobrze to zagrałaś?
- Oh, nie. Dlaczego? Jestem silna, chcę i będę dawać z siebie wszystko. Julia i ja nie mogłybyśmy przetrwać razem tyle lat gdybym świadomie nie schodziła na drugi plan. To byłoby złe dla Julii. Ona jest bardzo wyrazista i koniecznie musi zawsze być w centrum uwagi. Zapewniałam jej tę „strefę komfortu”.
- Zejście na drugi plan – udawana siła czy tchórzostwo?
- Siła. Bardzo trudno jest usunąć się w cień kiedy pragniesz tego wszystkiego, ale gdybym zaczęła pokazywać charakter to przetrwałybyśmy tylko kilka miesięcy. Zdecydowałam wtedy, niech tak będzie. Mój charakter da o sobie znać w solowym projekcie.
- Nie byłaś za młoda na takie pragmatyczne plany?
- Okazuje się że nie.
- A to że zaznaczałaś linie w zeszytach chłopców. Czy to, w pewnym sensie, też nie był pragmatyzm? (WTF? – przyp. tłum.)
- Uwielbiałam rysować. Siedziałam w ławce z jakimś chłopcem i on nie miał linii. Gdy nauczyciel to zauważył zawsze pisał uwagę. Wtedy pytałam „Chcesz żebym narysowała Ci linie?”
- Sądzę że takie dziewczyny są dobre. Będą Ci rysować linie w zeszycie, usuną się w cień, ale musisz pamiętać o tym że kiedyś wrócą i się zemszczą.
- Zemsta to złe słowo. Zemsta jest wtedy kiedy mówisz „Jestem lepszy” albo „Ja Ci jeszcze pokażę!” Ja po prostu żyję. Julia i ja bardzo dużo rozmawiałyśmy. Przyjaciółki czy nie, ona była, jest i będzie bliską mi osobą z którą przeżyłam bardzo ważny fragment swojego życia.
- Więc mówisz, że się rozpadłyście.
- Teraz nie rozmawiamy. Nie kłócimy się, to po prostu się stało i… To dlatego że po prostu żyłam, zajmowałam drugie miejsce – to było dla mnie normalne. Miałam kompleks z powodu wagi, wyglądu i takich tam. Mimo to nigdy nie miałam kompleksu związanego z osobowością, bo zawsze wiedziałam ile mogę osiągnąć.
- Kompleks wyglądu – to bardzo ciekawe. Dużo pisze się o zmianach zewnętrznych Julii. Ty nie byłaś zadowolona ze swojego wyglądu, ale mimo to nie poddałaś się operacji. Jednakże od naszego ostatniego spotkania niesamowicie się zmieniłaś, – Lena patrzy na mnie ze strachem w oczach i wyczekuje tego co mam zamiar powiedzieć. – Stałaś się twardsza.
- Też to czuję.
- Co się stało?
- Dorosłam. Dodatkowo, bardzo wiele siły, odwagi i samokontroli wymagało rozpoczęcie wszystkiego od nowa po debiucie pełnym sukcesów. To naprawdę trudne.

- Pamiętasz jak pytałam Cię o tę lesbijską historię? – wypowiedziałam nazwę „problemu”. Na twarzy Leny pojawiła się lekko zauważalna zmiana. Można wyczuć, że nie przepada za tym słowem. – Podekscytowałaś się, powiedziałaś mi o religii i kościele. Teraz tego bronisz. Nauczyłaś się bronić swojego zdania?
- To nie obrona, a tylko moja opinia. Bardzo dużo myślałam o życiu w t.A.T.u., analizowałam. Miałam sporo czasu by to zrobić.
- Dlaczego?
- Dlatego że zawsze mam takie myśli w głowie: zrobiłabyś to tak samo czy w inny sposób? O, patrzcie!
Na zewnątrz siedzi wróbel, patrzy na nas przez szybę i puka swoim dziobem jakby prosił o wpuszczenie.
- Wróbel, – powiedziała Lena.

Strach

- Czego się boisz? – pytam a wróbel odlatuje.
- Boję się przeceny własnych możliwości. Naprawdę chcę odnieść sukces. Naprawdę szczerze tego pragnę. To jest dla mnie ważne – by udowodnić sobie, że jako niezależna artystka mogę zrobić wiele. Piszę muzykę, teksty…
- Teraz występujesz na dużych scenach?
- W Los Angeles dałam koncert w klubie Troubadour. To miejsce z przeszłością, w którym występowało wielu bardzo znanych artystów. Był też koncert w San Francisco.
- Przyszli tylko Rosjanie?
- Nie, dlaczego? Rosjanie, Amerykanie, Meksykanie. Bardzo dużo osób z Ameryki Łacińskiej. W większości była to publiczność angielskojęzyczna.
- Sala była pełna?
- Prawie.
- Podobało im się?
- Słuchali z zainteresowaniem. Wtedy nie mogli jeszcze śpiewać razem ze mną, ale czuję że im się podobało.
- Nie wymyślisz sobie żadnej legendy?
- Jestem taka jaka jestem. Z przekonaniem mogę powiedzieć, że mam wystarczająco talentu.
- Mówisz to mnie, dziennikarce, ale w stosunku do samej siebie nie jesteś aż tak śmiała, – zwracam się do Leny, która podnosi swoje spokojne oczy.
- Jestem, – mówi cicho. - Jestem dobrą wokalistką i mam talent. Pierwszy klip, Never Forget, był dobry a to dopiero początek. Byłam, jestem i będę Rosjanką, ale moim celem jest cały świat.

Zamilkłyśmy. Szkoda że wróbel odleciał. Gdzie? Może znalazła gdzieś schronienie przed deszczem?
- Przez ostatnie kilka lat miałaś sporo powodów do płaczu?
- Kiedy moja mama została pilnie przewieziona do szpitala na operację, a mnie przy niej nie było. To zawsze trudne kiedy coś dzieję się z bliskimi, a Ty jesteś daleko. Aczkolwiek rzadko płaczę z jakiegoś powodu. Czasami rozumiem że łatwiej byłoby się wypłakać, ale łzy po prostu nie napływają i wszystko jest w środku.
Milknie i słyszymy deszcz uderzający o szybę.
- Nie możemy pozwolić by emocje wypełniły nasze umysły, musimy być w stanie myśleć racjonalnie. Staram się myśleć… dużo. Wydaje mi się, że wiara w dobrych ludzi też pomaga. Teraz wiele osób straciło wiarę i każdy czeka na zdradę, na nóż w plecy.
- To Ci się nigdy nie przydarzyło?
- Oczywiście że tak, ale rzadko. Czekam na dobro w ludziach i sama rzadko robię coś złego. Nie oczekuję niczego dobrego w zamian, ale jeżeli tak jest to się cieszę. Jeżeli nie, nie przejmuję się tym.

- Śnisz w nocy?
- Jestem marzycielką. Wyobrażam sobie wychodzenie na wielką scenę, poznawanie nowych ludzi. Sesje, wywiady.
- Próżność?
- Nie, po prostu zastanawianie się. Nie stawiam siebie wyżej od innych. Najzwyczajniej w świecie chcę przekazać emocje. Wielu chciałoby być na moim miejscu i każdy z nich ma coś do zaoferowania. Czasami ktoś wnosi bardzo wiele, czasami tyle że wystarczy dla jednej osoby. Może dawanie czegoś tylko jednej osobie jest lepsze. Nie wiem. Kocham życie. Jeżeli nie dostanę się tam gdzie aspiruję to nie popełnię samobójstwa. Nie chcę krakać, ale co jeśli nagle by nie wyszło?
- Jeśli nagle nie odniosłabyś sukcesu, Moskwa weźmie Cię z powrotem i da coś czego cały świat nigdy nie byłby w stanie Ci dać.
- Moskiewska publika jest okrutna. Nie potrafi cieszyć się sukcesem innych ludzi. Zawsze czeka na ewentualne niepowodzenie by powiedzieć „Aha! Mówiłem! Tutaj! Patrz!” Nawet zaobserwowałam to na forum po napisaniu, że jadę do Meksyku promować singla. Anglojęzyczni fani mówili „Świetnie! Tak trzymać! Jesteśmy z Tobą!”, a Rosjanie „Najważniejsza rzecz – do Meksyku. W innych miejscach zniknie, a tam zostanie.”
- Ale Moskwa poza agresją ma coś jeszcze – serce i pamięć.
- Tak, ma serce, – zgadza się Lena.

Wychodzę z samochodu. Lena odpala silnik i ma się wrażenie, że spod murów szkoły odjedzie wprost na podbój świata. Aż chce jej się życzyć powodzenia – nie Lenie z t.A.T.u., ale Lenie Katinie z Moskwy. Jest podobna do Moskwy, do moskiewskiego wróbla, który wciąż nie dotarł do obrzeży Europy. Wróble generalnie uważane są za ptaki niemigrujące.
- Pamiętam! – Lena wybiega z samochodu bez parasola. – Pamiętam kiedy ostatni raz płakałam! To było z powodu naszego zespołu hokeja (prawdopodobnie chodzi o katastrofę lotniczą z udziałem drużyny Lokomotiwu Jarosław – przyp. tłum)! Płakałam i płakałam. Wciąż łzy płyną mi po policzkach.

Deszcz zaczyna co raz mocniej padać i nie przestanie aż do wieczora.

tłumaczenie: koko


Powered by CuteNews